Polska kultura operowa zmaga się z problemem, który ma głęboko antyintelektualne podłoże. Nie potrafimy traktować opery jako pola do rozmowy o dotykających nas problemach - pisze Maciej Jabłoński w Dwutygodniku. Strona Kultury, zabierając głos w dyskusji Przed Kongresem Kultury Polskiej
W wywiadzie przy okazji premiery "Tragedii Carmen" z 1981 roku Peter Brook powiedział: "[praca] w operze to ciągła walka, która jest kompletnym marnotrawieniem czasu i energii". Mimo tych "ciepłych" słów wypowiedzianych pod adresem opery przez mistrza teatru, zmarnotrawię nieco czasu P. T. Czytelnikom "Dwutygodnika" i przedstawię kilka myśli na temat sytuacji instytucjonalnej, w jakiej od pewnego czasu znajduje się opera w Polsce. Będzie to jednak obraz podwójny: zależy mi bowiem na ukazaniu owej sytuacji (pierwszy element obrazu) z perspektywy kilku myśli ogólnych, tyczących opery jako zjawiska, którego teatralne i muzyczne przedstawienie wymaga wielkiej wyobraźni i profesjonalizmu artystycznego, żeby mogło stać się społecznie ważne (drugi element). Żywioł opery Zacznę od deklaracji, czyli od twardej sygnatury osobistej, albowiem żarliwe uczucie, jakie żywię do opery, nie może być schłodzone letnią interpretacją sytuacji, w jakiej znajduje si