KRZYSZTOF KARWAT: Kiedyś Jan Nowicki opowiedział mi parę anegdot związanych z "Magnatem", którego kręciliście w Pszczynie w połowie lat 80. Na półkach sklepowych niepodzielnie królował ocet, wiele towarów kupowało się na kartki, a wasza ekipa pracowała we wspaniałym pałacu. Tu - śląska szarzyzna dnia codziennego, obok - przepych magnackich komnat. Zderzenie tych dwóch rzeczywistości - wspominał Nowicki - było czymś na swój sposób niezwykłym. A jaki pan Śląsk zapamiętał? FILIP BAJON: Zielony. I to mnie zaskoczyło. Zapamiętałem przypałacowy park, no i te piękne wnętrza, które idealnie się w tym filmie sprawdziły. Pamiętam nasze zjazdy do kopalni "Pstrowski", a także 28-stopniowe mrozy, które nie przeszkadzały nam w robieniu zdjęć plenerowych. "Magnat" był gigantycznym przedsięwzięciem. Musieliśmy nakręcić wszystkie pory roku. To było trudne i żmudne. Jednak na planie panowała bardzo dobra atmosfera... KK: ... mimo że w tamtyc
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Zachodni" nr 19