Zarabianie pieniędzy na komercji jest na tyle silnym bodźcem, że tworzenie sztuki praktycznie przestało kogokolwiek obchodzić - mówi PAWEŁ SALA, reżyser, laureat Paszportu Polityki w dziedzinie filmu.
Janusz Wróblewski: - Przyniósł pan na spotkanie świeżo wydany dramat "Przejścia nie ma", poświęcony Jerzemu Kosińskiemu. To polemika z "Good night, Dżerzi" Janusza Głowackiego? Paweł Sala: - Napisałem tę sztukę kilka lat temu wespół z Czesławem Czaplińskim, znanym fotografem mieszkającym w Nowym Jorku, który przyjaźnił się z Kosińskim. Kilka lat temu dostałem od niego 10 płytek z nagraniami ich rozmów. Kosiński sprawiał wrażenie, jakby dopiero co opuścił mury Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie studiował socjologię pod kierunkiem prof. Chałasińskiego. Bardziej od duszy ludzkiej, w którą, zdaje się, raczej nie wierzył, interesowało go badanie granicznych zachowań, skrajności, dlaczego i w jakich okolicznościach normy przestają działać. Głowacki przedstawia samobójstwo Kosińskiego jako akt kapitulacji zdemaskowanego hochsztaplera. Pański punkt widzenia jest inny? - Kosiński używał często pojęcia "autofikcja", przez co rozumiał mi