"Tramwaj zwany pożądaniem" w reż. Bogusława Lindy w Teatrze Ateneum w Warszawie i "Kotka na gorącym, blaszanym dachu" w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Południe Stanów Zjednoczonych w połowie ubiegłego wieku nie przypominało raju, konflikty między czarną a białą ludnością miały swą długą, niezaleczoną historię. Segregacja rasowa obowiązująca jeszcze do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, czyli do zwycięstwa idei Martina Luthera Kinga, sankcjonowała je z woli konserwatywnego społeczeństwa. Jeśli do tego dodać wciąż żywą i podsycaną pamięć przegranej wojny secesyjnej, która uzasadniała niechęć do Północy, modernizującej się na potęgę, to napięcia społeczne kształtujące losy kilku generacji, musiały znaleźć wyraz w literaturze. W dramacie znalazły również, by przypomnieć zrywające z weryzmem sztuki Thorntona Wildera czy Eugene'a O'Neilla. Mroczne popędy interpretowane wedle modnej psychoanalizy Freuda prowadziły do rodzinnych zbrodni i zajmowały miejsce antycznego fatum, poezja i symboliczne efekty wypełniały wyższe piętra znaczeń. Poetyka dramatów młodszego o pokolen