Myślałem o tym, oglądając w Teatrze Muzycznym w Łodzi spektakl "Les Miserables" wyreżyserowany przez Zbigniewa Maciasa, od kilkunastu lat dyrektora artystycznego tej sceny. Przez kilka dziesięcioleci pracowaliśmy razem kolejno w Teatrach Wielkich Łodzi, Warszawy i Poznania. Macias, chcąc mnie rozbawić, twierdzi, że jest moim uczniem w zakresie dyrektorowania - felieton Sławomira Pietrasa w tygodniku Angora.
Odwzajemniając się, uważam, że śpiewania barytonem dramatycznym nauczyłem się właśnie od niego. Różnica polega na tym, że On świetnie sobie radzi, programując i kierując pracą teatru, a ja dotąd nie zaryzykowałem kariery wokalnej, nawet w tak prostym utworze jak "Góralu, czy ci nie żal...". Ten znakomity śpiewak z repertuarem ponad pięćdziesięciu ról operowych, musicalowych i kilku nagrań płytowych postanowił ponadto zostać reżyserem. Każda droga do tej profesji jest dobra, jeśli włoży się w nią ogrom pracy popartej talentem. Spektakle muzyczne i operowe inscenizowali z powodzeniem reżyserzy teatralni (Hanuszkiewicz, Kordziński, Okopiński, Prus, Zawodziński), filmowcy (Kutz, Majewski, Treliński, Żuławski), aktorzy (Brejdygant, Chyra, Janda, Stuhr), absolwenci studiów reżyserskich (Adamik, Grzesiński, Peryt, Stokalska, Wiśniewski), przyuczeni do zawodu (Baduszkowa, Bursztynowicz, Czosnowska, Sykała, Znaniecki), tancerze (Drzewiecki, Konwi