Trwa ponoć w teatrze epoka wszechwładnych inscenizatorów, epoka reżyserskich koncepcji. Cała reszta teatralnej machiny, z autorem, aktorem, scenografem i widzem włącznie służy natchnionemu artyście, wzlotom jego myśli, jego kaprysom. Tak to opisują teoretycy i historycy. A tymczasem publiczność wciąż cichutko biega "na aktorów". Na Holoubka do Polskiego, na Zapasiewicza do Powszechnego, a ostatnio na Olbrychskiego do Ateneum. Odmówił Peterowi Brookowi, by przyjechać do Warszawy. Już ten sam fakt wystarczy za reklamę, choć jest i wiele innych. Przede wszystkim jednak nie oglądaliśmy Olbrychskiego na scenie ładnych kilka lat.. Przyjechał, by zagrać w "Cydzie" Hanuszkiewicza. Dziwne to przedstawienie. Wygląda na to, że Hanuszkiewicz tak to sobie mniej więcej obmyślił: W części pierwszej pokazał "Cyda" na arcypoważnie, na koturnach, niemalże z onkosami. Niech się wynudzą, niech zobaczą jak się to przeżyło, jak się tego nie da słuchać. Pos�
Tytuł oryginalny
Reżyser potrafi
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica nr 8