EN

9.05.1994 Wersja do druku

Reżyser nie zwariował

Nie trzeba wiele wysiłku, by zepsuć inscenizację najnowszej sztuki Sławomira {#au#87}Mrożka{/#} pt. "Miłość na Krymie". Wybitny dramaturg utrudnił pracę reżyserom i aktorom najbardziej jak tylko potrafił - dołączony do sztuki dekalog zakazów ogranicza do minimum próby interpretacyjne. Mrożek uznał, że jego wizja jest bezwzględnie najlepsza, kazał się jej trzymać i dlatego niełatwo zrobić z "Miłości" rzecz do oglądania. Ten, kto ślepo zaufa autorowi, łatwo może przegrać. Spektakl w Teatrze im. S. Żeromskiego w Kielcach jest lepszy od samej sztuki. Taki wniosek można wysnuć po sobotniej premierze. "Miłość na Krymie" miała być najważniejszym dziełem Sławomira Mrożka, lecz chyba zamiast tego będzie najbardziej kontrowersyjnym. Poprzez miłość zamkniętą w trójkącie Tatiana-Sjejkin-Zachedryński dramaturg opowiada Rosję z roku 1910, 1928 i współczesną. Ukazuje zarazem obraz zmieniającej się rosyjskiej czy raczej słowiańskiej duszy.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Ludu nr 105

Autor:

Grzegorz Kozera

Data:

09.05.1994

Realizacje repertuarowe