Spektakl, który ważne współczesne tematy pokazuje w banalny sposób, zamiast ostrzegać przed nimi, jedynie je trywializuje. Tak można zrecenzować pokrótce "Sytuacje rodzinne" Piotra Łazarkiewicza w warszawskim Teatrze Studio. W sztuce Biljany Srbljanowić młodzi aktorzy grają dzieci, które naśladują dorosłych w typowych rodzinnych sytuacjach. Ojciec gdera, że ciężko pracuje na chleb i taje żonę za rozrzutność, żona znosi to z anielską cierpliwością, dzieci bywają niesforne. Nie obywa się bez przekleństw, popychanek, a nawet rękoczynów. Czas wojny, zaznaczony w piwnicznej scenografii workami z piaskiem, to nie jedyne wytłumaczenie napięć. Do podobnych awantur równie często dochodzi przecież w czasie pokoju. Co więc zaintrygowało reżysera w tekście serbskiej autorki, który wystawiło zresztą dwadzieścia niemieckich teatrów, a w Jugosławii uznano go za jeden z najlepszych dramatów? Łazarkiewicz nie kryje, że jest wychowany na Gombrow
Tytuł oryginalny
Reżyser nie był w formie
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita Nr 119