EN

30.06.1974 Wersja do druku

Reymont w operze

Poprzedziła ją, acz skromna, kampania reklamowa "Jeszcze tylko 2 tygodnie", "Jeszcze tylko tydzień", "Już jutro" obwieszczały plakaty mieszkańcom Warszawy prapremierę opery "Chłopi" Witolda Rudzińskiego. Poprzedziła ją fama, że rzecz ma być ogromna, na miarę nagrodzonego nagrodą Noble 4-tomowego dzieła Władysława Reymonta. Że ogrom ten da się wyrazić w hektarach lasu zużytego na drewniany podest i dekoracje oraz w kilometrach kwadratowych materii potrzebnej na osiemset kostiumów. Krążyły wieści jakoby ogromny podest powstał w trzech przestronnych stolarniach a szycie dało na długie miesiące zatrudnienie kilkudziesięciu szwaczkom. Nie było też tajemnicą, że nad sceniczna wersją opery Rudzińskiego pracować mieli renomowani mistrzowie teatru.

I oto dzień prapremiery: 30 czerwca 1974. Scena przypomina obraz Fałata falujący smutnymi kolorami jesieni w przygaszonych odcieniach brązu. Podest, o którym wcześniej słyszałam, znakomicie udaje zaorany ugór, pamiętne kartoflisko Reymontowskiej wsi Lipce, zapełnione tłumem kobiet w rudawo-burych pasiakach. Pierwsze wrażenie potęguje muzyka. Obraz ożywa kląskaniem, kwileniem, jazgotem, szumem. Z kanału orkiestry wypływa nowoczesna muzyka grana przez całą, dużą symfoniczną orkiestrę. Ta muzyka raz pochyla się nad bruzda mi jak ciała pracujących kobiet, to znów wznosi - słychać w niej odgłosy całej ożywionej przyrody i rytmiczne uderzenia (perkusja? - tak) wrzucanych do cebrów kartofli, dzwonki krów na pastwisku (prawdziwe?). W sukurs muzyce idzie chór zgromadzonych na scenie postaci, wielokrotnie śpiewający, zawo-dzący, powtarzający onomatopeicznie słowa: żółte. żółte, pożółkłe, mży, mży... wzmacniające wa-lory kolorystyki orkiestr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Reymont w operze

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Bożena Sawa

Data:

30.06.1974

Realizacje repertuarowe