"Sprawa Dantona" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Andrzej Ficowski w portalu Ritabaum.pl.
Jan Klata swoją "Sprawę Dantona" Stanisławy Przybyszewskiej zaczyna muzealnym gestem, gdy jeszcze w trakcie wchodzenia widzów na widownię, pokazuje niemożność ożywienia dla współczesności ducha Rewolucji Francuskiej, lokując swojego Robespierre'a w rewolucyjnie patetycznym geście umierającego Marata ze znanego płótna Jacques'a-Louisa Davida. Klaty jednak nie interesuje idealistycznie sztuczna poza dla wieczności, i okrasza Robespierre'a satyrycznym grymasem dystansu, by w snopie przyblakłego reflektora, jakich wiele można ujrzeć w piwnicach czy na strychach naszych domów, odegrać swoją niby-rewolucję. Rewolucyjnego gestu już niepodobna powtórzyć: nie te emocje i nie ta temperatura wydarzeń, ale za to wywrotowi bohaterowie niepokojąco podobni do dzisiejszych kreatur politycznych. Dla społeczeństwa żyjącego we względnie cieplarnianych warunkach, idee rewolucyjne są jedynie dobrą rozrywką po trudach dnia codziennego. Klata zostawia z Rewolucji Francus