EN

24.11.2023, 13:04 Wersja do druku

Rewolucja czerwonego pomidora

„Lekkoduch" Jerzego Szaniawskiego w reż. Jana Tomaszewicza w  Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku. Pisze Benjamin Paschalski na blogu Kulturalny Cham.

fot. Waldemar Lawendowski/mat. teatru

Specyfiką naszych scen lokalnych jest wystawianie spektakli dla młodzieży szkolnej. W porze przedpołudniowej, w wielu teatrach w Polsce, kolejne klasy zasiadają na widowniach. Nie lada sztuką jest zainteresować tegoż odbiorcę, który może i z obowiązku edukacyjnego jeden raz w życiu spotka się z Melpomeną. Młody człowiek atakowany milionem bodźców, przede wszystkim związanych z mediami społecznościowymi, a także ofertą szklanego ekranu, nie do końca stara się zrozumieć specyfikę najbardziej społecznej ze sztuk. Ostatnia wizyta w Płocku, właśnie miała miejsce w trakcie przedpołudniówki i to co działo się na scenie dorównywało performance’owi, który dokonywał się na widowni. Po godzinie trwania spektaklu rozpoczynał się exodus kolejnych młodych widzów – wyprawa do toalety. To było niesamowite. Obowiązkowe zameldowanie pani nauczycielce, że dokonuje się odejścia i wkrótce powrotu. Oczywiście, prawie zawsze w parach, nie zważając nawet, że przechodzi się wzdłuż sceny i przeszkadza innym uczestnikom wydarzenia. Zadziwiająca sprawa zdrowia młodego pokolenia, które gremialnie choruje na pęcherz. Zalecenie dla kuratorium – badania lekarskie. Ale nie byłoby owego wstępu, gdyby nie samo przedstawienie, które w przewrotny sposób traktowało o mechanizmie szkolnictwa, postawach chęci zmiany i walki ze stereotypami. Wizyta w mazowieckim teatrze, który wielokrotnie opuszczałem pełen goryczy i rozczarowania, tym razem miała obraz niezwykle pozytywny. Nie tylko, że prezentowano utwór patrona sceny, ale również odnalezienia jednolitej, konsekwentnej formy. Może ona nie rzuca na kolana, ale jest ciekawym zabiegiem, intrygującym i wciągającym. I przede wszystkim niezwykle aktualnym, ponieważ powstały dramat dokładnie sto lat temu nad wyraz mocno łączy się z naszą rzeczywistością.

Jerzy Szaniawski, to zapomniana postać naszej literatury. Dwie nasze sceny, które obrały sobie twórcę za patrona, w Wałbrzychu i Płocku, starają się ową pamięć przywracać, a postać okurzyć, gdyż ją pokrywa niestety gruba warstwa zapomnienia. A owe dramaty to istne literackie perełki, które niestety nie wytrzymały próby czasu. Jednak w nich kryje się swoista tajemnica pewnej epoki, tradycji. Zaprezentowany w Płocku Lekkoduch w niektórych fragmentach przypomina Bal w operze Juliana Tuwima. Dwudziestolecie międzywojenne pełne dwoistości i niedopowiedzeń, które dziś obrosły lukrowaną narracją, stanowiły pasmo politycznej degradacji i upadku demokracji. Fala reżimów autorytarnych i totalitarnych, która zalała całą Europę, nie oszczędziła również Polski. Choć zamach majowy Józefa Piłsudskiego miał miejsce w 1926 roku, to trzy lata wcześniej rozpoczął się proces krótkotrwałej hegemonii partii narodowych w koalicji z „Piastem”. Walka i spór stanowiły wyznacznik relacji społecznych, a społeczeństwo stawało się niemym świadkiem owej rozgrywki o władzę. Można zadać pytanie co ma to wspólnego z utworem literackim, który został zadedykowany Juliuszowi Osterwie, odtwórcy roli tytułowej w prapremierowej prezentacji? Otóż bardzo wiele. 

fot. Waldemar Lawendowski/mat. teatru

Szaniawski w symboliczny sposób ukazuje świat pewnego czasu. Zblazowanego właściciela przedsiębiorstwa, który nie chce sprzedać ziemi pod rozbudowę szkoły. Czyni to jego spadkobierca – Michaś wraz ze swoją ukochaną Reną. I w ów specyficzny obraz wkrada się osoba Lekkoducha, człowieka zatrudnionego w firmie reklamowej, który dzięki aeroplanowi dociera do własnego rodzinnego świata. I staje na czele rewolucji i oporu złożonego z uczniów szkoły i przeciwników dominacji systemu edukacyjnego. Bowiem opresja władzy wyraża się w modelu nauczania, który nie zmusza do kreatywności, ale podporządkowania. Monolog Dyrektora szkoły jest jak fatalistyczna wizja kształtowania młodego pokolenia, które winno być posłuszne na nutę narodową, a nie wolne i kreatywne. Te słowa brzmią znajomo jakby wypowiedziane jeszcze parę miesięcy temu, choćby przez małopolską kurator oświaty. W systemie szkolnictwa, odbija się w dramacie Szaniawskiego, cała patologia władzy, która dąży do zdominowania i podporządkowania społeczeństwa – i tak sennego i apatycznego. Pretekstem do walki przeciw powiększeniu szkoły są kwestie ekologiczne – drzewa i natura. Koncepcja niczym wywiedziona od Antona Czechowa i jego Wiśniowego sadu. To tylko pretekst do zahamowania działań, które mają zniszczyć specyficzne status quo, a w konsekwencji rozpocząć falę dominacji i zaboru różnorodności. I choć rewolucja spełzła na niczym, gdyż jest pustym gestem pod czerwonym pomidorem, to pozostanie iskrą nadziei. Lekkoduch jest bowiem człowiekiem kaprysu i namiętności. Ulega urokom żony przyjaciela – Reny i wieńczy to jego pobyt w tajemniczym mieście własnej przeszłości.

Inscenizacja przygotowana przez Jana Tomaszewicza, szefa teatru w Gorzowie Wielkopolskim, rozwija się sennie, niemrawo, monotonie. Szarość, przetkana czernią obrazuje świat apatii i wycofania. Wszechogarniającej nudy. I w owej bylejakości jaskrawa – czerwona postać Lekkoducha rozbija nastrój wycofania. Staje się iskrą nadziei. Owych kilka chwil z odmieńcem jest szansą na zmianę. Porusza społeczność, tworząc dychotomiczny obraz świata małej wspólnoty. Reżyser umieszcza akcję na proscenium, budując jedynie wysoki podest, w ten sposób wykreślając pola gry. To dobry zabieg, gdyż obraz świetnie trafia do widzów, a strona wizualna jest niesłychanie ważna. Różnorodne, choć w ciemnych, jednolitych barwach kostiumy bardzo udanie ukazują charaktery postaci, a ich kalejdoskop niezwykle różnorodnie przewija się po scenie. Dodatkowo specjalne napisane teksty do piosenek, autorstwa Andrzeja Ozgi współgrają ze światem nas otaczającym. Aktorstwo jest na wyrównanym poziomie, choć Lekkoduch, może przez kostium odmienny, w wykonaniu Aleksandra Maciejczyka wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów.

Obrazek Szaniawskiego to świat o rewolucji przed-w trakcie-i tuż po niej. Nieudanego zrywu w obronie niby cennych drzew, ale przecież w kontrze do dominacji jednej idei, jednej wartości, monopolu na pewne prawdy o zabarwieniu nacjonalistycznym. Młodzież chyba nie lubi albo nie umie słuchać. Ta podróż na siusiu to jak ucieczka Lekkoducha. Nie można się zniechęcać, trzeba wierzyć, walczyć, a mimo przeciwieństw zwycięstwo jest możliwe. Nie należy się blamować. Młodzieży! Przyszłość jest wasza. Słuchajcie tego, co na scenie, gdyż pod płaszczem szarości znajdują się mądre słowa. I wcale nie o historii, ale o tym co tu i teraz.

Tytuł oryginalny

REWOLUCJA CZERWONEGO POMIDORA – „LEKKODUCH” – TEATR IM. JERZEGO SZANIAWSKIEGO W PŁOCKU

Źródło:

kulturalnycham.com.pl
Link do źródła

Autor:

Benjamin Paschalski

Data publikacji oryginału:

24.11.2023