Jedno jest pewne. Ten Rewizor rozgrywa się poza epoką weń wpisaną. Owo "poza" wypływa z różnych planów przedstawienia Jerzego Jarockiego jako następstwo konsekwentnych zabiegów, a bodaj najjaskrawiej daje o sobie znać w scenografii. Nie dlatego tylko, że zabrakło w niej właściwie kostiumów odpowiadających ściśle modzie pierwszej połowy XIX wieku, a zastąpiły je ubiory komponowane, w tym damskie o wyraźnych cechach stylu lat dziesiątych naszego wieku. I nie dlatego także, iż Chlestakow nosi biały garnitur z kwiaciastą kamizelką, a mundury policyjne mają krój przywodzący na myśl raczej dobę tuż przed Wielką Rewolucją Październikową niż romantyczną. Wszystko to okazuje się istotne dla klimatu przedstawienia dopiero w powiązaniu z dekoracją, w której pominięto realia i koloryt rosyjskiej prowincji, zapadłego miasteczka, skąd - jak mówi Horodniczy - "choć przez trzy lata galopem pędzić, a do żadnego państwa nie dojedzie". A ściślej: p
Tytuł oryginalny
"Rewizor" zjadliwy i groźny
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5