Jeszcze nie mieli miejsca na rewię, a on oczarował - balet, krawcowe, kompozytorów. Pracowali, jakby premiera miała być jutro - o ROBERCIE SZYMAŃSKIM i jego poznańskim Teatrze Viva pisze Grażyna Korzeniowska.
Od tajemnicy podwodnego świata po szalony karnawał w Rio - tempo zmian obrazów i nastrojów zapiera widzom dech w piersi. Jestem najszczęśliwszym facetem w Polsce, bo wszystkie dziewczyny wybrała mi... żona - śmieje się Robert Szymański. Dziewczyny są piękne. Zgrabne. Szczupłe, ale broń Boże, nie anorektycznie chude. Wysokie: od 170 cm wzrostu. Żadna nie ma więcej niż 24 lata. Rozmiar stanika: miseczka B. Umieją tańczyć, a w pracy występują roznegliżowane... Nie, nie, proszę państwa, to nie jest harem. To Teatr Viva. Teatr rewiowy. - Jedyny teatr, w którym publiczność zasiada przy stolikach - jak zapowiada znany poznański aktor i niezawodny wodzirej w Vivie, Michał Grudziński. Ale po raz pierwszy goście nie byli skorzy zasiadać przy stolikach. - Wahali się, czy mogą z powitalną lampką wina wejść do sali - wspomina Robert Szymański (37 l.), sprawca całego zamieszania, czyli Teatru Viva. - A potem poszła fama w miasto, że je