Przedstawienie "Biesów" Dostojewskiego w reżyserii Krzysztofa Babickiego, uznane zostało za wydarzenie artystyczne minionego roku. Ten mroczny, pełen napięcia spektakl - wbrew logice, jakby się mogło zdawać - stał się "przebojem" Teatru "Wybrzeże" i cieszy się niesłabnącym powodzeniem u publiczności.
- Skąd się wziął pomysł na Dostojewskiego? - Kiedy ma się dwadzieścia lat, to się żyje poprzez ulubionych pisarzy - mówi Krzysztof Babicki. W moim przypadku byli to Dostojewski i Kafka. Studiowałem w krakowskiej szkole teatralnej, kiedy na scenie triumfowały wspaniałe inscenizacje Andrzeja Wajdy. Wrażenie, jakie wywarły wówczas na mnie jego "Biesy", pogłębiło fascynację Dostojewskim - literaturą, stanowiącą wielki materiał teatralny. Tamto przedstawienie sprawiło, że "Biesy" długo pozostawały w sferze moich reżyserskich pragnień. Parę lat temu zamysł ich zrealizowania zaczął ku mnie powracać. Nasza nowa, wreszcie normalna - chociaż często obrzydliwa - rzeczywistość polityczna, przywodziła na myśl Dostojewskiego. Stawiane przez niego pytania, pytania odwieczne nabierały nowego sensu. A ja, o dziesięć lat starszy, też byłem już innym człowiekiem. Inaczej myślącym o sobie, życiu i ludziach. I wreszcie przyszedł czas, że dosłownie