Koniec IV Międzynarodowego Festiwalu Solistów Lalkarzy w Łodzi obserwował Leszek Karczewski z Gazety Wyborczej - Łódź.
Niektórzy goście Międzynarodowego Festiwalu Solistów Lalkarzy nie grali nawet lalkami, ale korzystali z usług techniki. Technika może jednak zwieść na manowce. Zaprowadziła tam Roberta Waltla ze Słowenii, który siedząc przed komputerem chciał zachwycić widzów wirtualną "Calineczką" z projektora. Zapomniał, że dziś każdy małolat ma w komputerze gry, których grafika tysiąckrotnie przewyższa pokraczne projekty artysty. I bohaterowie gier są lepiej animowani. Waltl próbował nawiązać kontakt z dziecięcą częścią publiczności, proponując, by maluchy zawołały kogoś, kto uratuje Calineczkę z liścia lilii wodnej. Dzieci mogły wołać kogokolwiek, o ile były to kolejno: ryba, rak, motyl itd. A gdy proponowały udzielić postaci rad rozsądnych, żeby sama skoczyła na brzeg, bo ma blisko - artysta ogłuchł. Również jury doceniło "tradycyjne" technologie. Dziwi stosunkowo niska pozycja "Koktaili" Raphaela Mürle, znakomicie skonstruwanego spek