Z pewną nieśmiałością - parafrazując dawną reklamę - wybrałam się w sobotni wieczór na Moniuszkowską operę "Flis" w wykonaniu studentów wydziału instrumentalno-pedagogicznego Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina - relacjonuje Aneta Dzienis w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Uprzedzona przez nich, że "partie są ciężkie" i to "pierwsze nasze doświadczenie aktorskie", ale "staramy się, jak możemy", spodziewałam się zobaczyć mniej lub bardziej udane studenckie przedstawienie. Tym bardziej że twórczość Moniuszki - chyląc czoła przed kompozytorem narodowym - mówiąc w skrócie, równa nie jest. Raz zachwyca, raz zniechęca. Uwertura - na scenie 40 wykonawców pod dyrekcją Mai Metelskiej i wchodzący powoli na scenę Teatru Dramatycznego aktorzy - jeszcze mnie nie zachwyciła. W miarę rozwoju akcji nie mogłam jednak oderwać wzroku od sceny. Świetne partie solowe - i rzeczywiście niezwykle trudne do udźwignięcia dla młodych wokalistów - z genialną, komediową arią fryzjera Jakuba (w tej roli wyśmienity aktorsko Marcin Ozga). Pięknie brzmiący chór, doskonała gra sceniczna, umiejętnie wtopiona w grę aktorską orkiestra i oszczędna, ale pomysłowa scenografia na paru metrach sceny. To wszystko wspomagały wiszące nad nią ekr