"Dzieje grzechu" w reż. Anny Kękuś-Poks w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Chojnowski z Radia Wrocław.
W Capitolu poszli na całość. Wzięli na warsztat stuletnią powieść Stefana Żeromskiego i zrobili z niej musical albo dramat muzyczny, jak wolą nazywać swoje dzieło realizatorzy. Wszystko rozgrywa się całkiem na poważnie, nie ma mrugania okiem, zabawy z konwencją. Przeciwnie, losy Ewy Pobratyńskiej i jej kochanków przedstawione są z pietyzmem i ambicjami. Szkoda tylko, że forma nie klei się z treścią i czasem, w którym nowoczesny przecież teatr mierzy się ze zramolałą fabułą. Ewa, egzaltowana panna z niebogatego warszawskiego domu, zakochuje się w sublokatorze Łukaszu Niepołomskim, próbującym się właśnie rozwieść początkującym antropologu. To jest jej grzech pierwszy, nieczystości. Lista kolejnych grzechów pięknej kobiety skazanej w Europie początku XX wieku na łaskę warunków środowiskowych, ludzi (mężczyzn) napędza dynamiczną akcję i książki, i spektaklu. Naturalistyczne "Dzieje grzechu" Żeromskiego można literacko lubić. Ta