Kultura chłopska dobiegła kresu, ale jej żywotność w sztuce jest niewyczerpana - mówi Wiesław Myśliwski Mariusz Cieślik: Za co Pan tak nie lubi telewizji, że aż uczynił ją Pan bohaterem negatywnym "Requiem dla Gospodyni"? Wiesław Myśliwski: Szkopuł w tym, że ja aprobuję telewizję, a nawet czasem ją oglądam. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może zakwestionować korzyści wynikających z jej istnienia. Mam jednak świadomość, jakich to medium dokonuje spustoszeń, jak unifikuje i redukuje naszą wyobraźnię. Mówił Pan kiedyś, że chłopi odnajdywali swoją wolność w języku, cywilizacja im ją chyba odebrała. Kiedy, Pana zdaniem, nastąpił koniec kultury chłopskiej? - Paradoks polega na tym, że to, co było dla wsi dobrodziejstwem - upowszechnianie oświaty, awans cywilizacyjny - jednocześnie niszczyło kulturę chłopską. Destrukcyjny wpływ miała też okupacja, do partyzantki szła przecież cała młoda wieś. To widać w
Tytuł oryginalny
Requiem dla wsi
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 291