Prawie 30 lat temu, w całkiem sporym mieście, po śmierci dziadka, w domu, w którym ciało w otwartej trumnie wystawione było aż do dnia pogrzebu, czuwałem przy zmarłym. Pamiętam monotonne takty różańca, odmawianego przez zgromadzone wokół trumny ciotki. Koniec tysiąclecia przyniósł ze sobą gwałtowną odmianę obyczajowości we wszystkim, co dotyczy śmierci. To jeden z głównych tematów nowej sztuki Wiesława Myśliwskiego "Requiem dla gospodyni". ŻYCIE TOCZY SIĘ DALEJ Z jednej strony umieramy coraz bardziej higienicznie, z drugiej w sposób coraz mniej istotny. "Umiera się jakby się za stodołę poszło" - mówi Weronika, wulgarna młodsza córka zmarłej gospodyni. Nienawidzi wsi, w której mieszka i mężczyzny swojego życia, wygolonego dresiarza. Słyszała o new age w, który stał się kolejnym farfoclem w sieczce wypełniającej szczelnie jej głowę. Weronika lekceważy śmierć matki, tańczy na stole w domu żałoby, ale ma
Tytuł oryginalny
Requiem dla śmierci
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 1