To spektakl dla koneserów, dla tych którzy w teatrze bywają nie tylko od wielkiego dzwonu (lub z przypadku) i którzy kochają Bruno Schulza. Zaś z całą pewnością - ostrzegam przy okazji wszelkie komórki KO - przyprowadzenie na "Republikę" wycieczki szkolnej, żołnierzy czy innej tego typu Grupy Zorganizowanej, pozbawione jest sensu. Proza pisarza i grafika Bruno Schulza to splątana gęstwina metafor i porównań która gdy się przez nią przedrzeć odsłania szokująco piękne obrazy. Zmieniają się one jak w zaczarowanym kalejdoskopie uwodząc czytelnika swoją dziwną urodą, intensywnością barwy i klimatu, metafizyczną tajemnicą. Proza Schulza jest piękna i bardzo plastyczna. Ale też jest ogromnie trudno przekładalna na język teatru (film dzięki możliwościom technicznym daje adaptatorom trochę większe szanse powodzeń co nie znaczy, że łatwo tu o sukces). Kłopot polega przede wszystkim na przekazaniu zawartej w tekście Schulza
Tytuł oryginalny
Republika marzeń
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 235