Na szczęście, nad wszystkim królowała muzyka. Majestatyczna, plastyczna, łącząca różne konwencje i środki wyrazu rozpisane na partie chóru i solistów, orkiestrę, etniczne brzmienia, salwy wystrzałów, pomruki burzy. Dla tego muzycznego show, czerpiącego z tradycji opery i najlepszych floydowskich motywów warto było znieść wszelkie niewygody gigantycznego pleneru - po premierze "Ça ira" na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej.
Wiadomość o projekcie przygotowywanym na zakończenie 50. rocznicy obchodów Poznańskiego Czerwca '56 zelektryzowała fanów Rogera Watersa byłego basisty i lidera legendarnej grupy Pink Floyd kilka miesięcy temu. W tym czasie wystawienie opery przeniesiono z 7 lipca na 25 sierpnia. Pojawiło się też wiele pytań, między innymi o to, czy tematyka Wielkiej Rewolucji Francuskiej ma coś wspólnego ze zrywem poznańskich robotników sprzed półwiecza. Piątkowe widowisko pokazało, że można próbować rewolucję czytać właśnie tak. Tłem dla postaci - paryskiego tłumu, żołnierzy, rodziny monarchy - były gigantyczne wideoprojekcje przedstawiające m.in. egzekucje dokonywane w XX wieku, twarz Stalina i samolot wbijający się w wieżę World Trade Center. Na samej scenie z kolei otrzymaliśmy kronikę rewolucyjnych wydarzeń: od jej przedednia, przez zburzenie Bastylii i uwięzienie królewskiej pary po egzekucję monarchów. Janusz Józefowicz sięgnął kilkakrotni