Pańskie nazwisko jako reżysera częściej pojawia się na radiowej antenie, niż w teatrze żywego planu... - Dzieje się tak z prostej przyczyny. Słuchowisko radiowe przygotowuje się przez tydzień, a praca nad spektaklem teatralnym trwa pół roku. Dramat "Sędziowie" to nie jest zbyt długi tekst, toteż próbujemy go od dwóch miesięcy. Nie jest to pierwsze Pańskie spotkanie z tym dramatem Wyspiańskiego. - To prawda, trzy lata myślałem o "Sędziach". Zrealizowałem dramat Wyspiańskiego jako słuchowisko w Teatrze Polskiego Radia dla Radia BIS. Teatr radiowy potraktowałem wtedy jako "poligon doświadczalny". Rozmawiamy tuż przed premierą. Na scenie stoi już dekoracja. Można określić ją jako dość ekstrawagancką wobec naszych wyobrażeń o "Sędziach"... - Ekstrawagancka, czyli współczesna? Czy o to chodzi? Powiedzmy. Czy ta dekoracja określa Pańskie myślenie o tragedii Wyspiańskiego? Przedpremierowe plotki głoszą, że są to "S
Tytuł oryginalny
Reportaż sprzed stu lat
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 131