"Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w reż. Davida Pountneya oraz "Poskromienie złośnicy", balet Johna Cranko wg Williama Szekspira w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Pisze Marzena Rutkowska w Tygodniku Ciechanowskim.
W listopadzie ub. r. Teatr Wielki zaprezentował dwie premiery: głośny i jakże kontrowersyjny "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki i piękny klasyczny balet według Szekspira "Poskromienie złośnicy". Reżyserii podjął się znany w operowym świecie Anglik David Pountney. Trudno jednak wymagać od Brytyjczyka znajomości zawirowań polskiej historii i kultury, dlatego Pountney "zmasakrował" Moniuszkę. Na scenie narodowej opery oglądamy kolorowe, tandetne przedstawienie. Jest tam zaledwie miniaturowy model polskiego dworu. Bohaterka Hanna, śpiewając swoją słynną arię, wymachuje karabinem. Finałowy mazur, który zawsze rozgrzewał polską publiczność, tym razem wprawia ją w osłupienie. To nie siarczysty taniec, ale ledwie taneczne podrygiwania, ale za to w narodowych, biało-czerwonych barwach, co niektórym widzom bardzo się podoba. W finałowej scenie widzimy polskie zbiorowisko ludzkie - beztroskie i chyba głupie, bo kiedy pojawia się cień i ryk samolotu, lu