- Od zawsze ciągnęło mnie do wielkiego świata. Poważnie jednak mówiąc, wyjechałam na Zachód, bo chciałam się oderwać od szarej PRL-owskiej rzeczywistości. Jestem aktorką śpiewającą, więc kiedy pojawiła się szansa, by śpiewać za granicą, spakowałam walizki i wyfrunęłam z kraju na trzynaście lat.
Uwielbia Włochy, ale najbardziej kocha Polskę Przez wiele lat podbijała Pani serca widzów i słuchaczy nie tylko w Polsce, ale i całej Europie. Czuje się Pani kobietą spełnioną? - Nie mam powodów do narzekania, bilans zysków i strat jest dla mnie więcej niż zadowalający. Ze swoimi recitalami występowałam w wielu krajach, zdobyłam też wiele nagród - w tym najważniejszą, na festiwalu w Opolu w 1973 roku. Na swoim koncie mam również mnóstwo ról - zarówno teatralnych, filmowych, jak i serialowych. Podróżowałam po świecie, bawiłam się i korzystałam z uroków życia najlepiej jak potrafiłam. Choć swoje najszczęśliwsze lata spędziłam w Krakowie, jako studentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, a później aktorka Teatru Starego. Co Panią urzekło w tym mieście? - Niepowtarzalna atmosfera, której na próżno szukać w innych miastach. Z jednej strony szalone imprezy do białego rana, z drugiej tradycyjne podejście do wartości, do rodziny,