Komedie niezbyt często goszczą na wrocławskich festiwalach i w ogóle ten gatunek dramatyczny nie ma specjalnego wzięcia u współczesnych autorów. Wydaje się to dziwne, zważywszy iż jesteśmy narodem, którego humor nie opuszcza nawet w chwilach najtrudniejszych, a w którym przypinanie bliźnim złośliwych łatek stanowi jedno z ulubionych zajęć. Owa niechęć do pisania komedii bierze się zapewne stąd, że pomijając nawet ogromny stopień trudności, zalicza się je zwykle do twórczości mało ambitnej. Któż zatem zechce wziąć na siebie dobrowolnie miano twórcy pośledniej literatury. Tu wprawdzie koło nieco się zamyka, ponieważ pisywane od czasu do czasu komedie są na ogół poślednie, co rodzi konsekwencje jak wyżej. Aby temu zaradzić podejmowane są próby uszlachetniania gatunku poprzez m. in. nadawanie komediowym sytuacjom niby-podwójnych znaczeń, filozoficznych podtekstów itp. Te wszystkie drogi wiodą, niestety, na manowce, cz
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wrocławia nr 118