Teatr polski doby współczesnej ma zasadnicze kłopoty z sobą. Nie wynikają one wcale z tego, że kilka zespołów usunęło swoich dotychczasowych dyrektorów i nie z tego też powodu, że liczni artyści zaczęli się zajmować polityką. Jest to trudność bardziej zasadnicza: teatr polski mianowicie zaczyna sam odczuwać to, że przestaje być ludziom potrzebny. Oglądając rozmaite przedstawienia coraz częściej dostrzega się ten strach - wynikający z ukrywanej często przed sobą samym wiedzy, że to co się gra i to co się robi jest całkowicie niepotrzebnym nikomu działaniem polegającym na całkiem niepotrzebnym wydawaniu pieniędzy z budżetu Ministerium Kultury. Przyczyny tego są dwie: pierwsza to nasza epoka - ta która pędzi do przodu jak pijany dorożkarz, która wyprzedza wszelką refleksję i sprawia, że codziennie rano najmądrzejsi ludzie w Polsce budzą się z rozdziawioną ze zdziwienia gębą dowiadując się, co jeszcze jest
Tytuł oryginalny
Relacje Teatru Narodowego w Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 200