"Medea" w reż. Doroty Kędzierzawskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
Być może nie powinno się osądzać dzieła artysty wstępującego na nową drogę, rozpatrując ten czyn pod kątem wcześniejszych dokonań. Idąc tym tropem, odmawiamy mu carte blanche, uprawniającej do swobodnego mierzenia się z nową materią. Jednak patrząc obiektywnie, ścieżka twórcza powinna być analizowana jako integralny proces rozwoju. Prawda jest taka, że Dorota Kędzierzawska zaistniała jako reżyserka filmowa poświęcona wypracowanej na przestrzeni lat poetyce i prawdopodobnie przez pryzmat wcześniejszych dokonań będzie oceniania przez pokolenia. Dlatego trudno wyabstrahować "Medeę" z uprzedniego dorobku i analizować ją jako dzieło osobne. Choć, trzeba przyznać, reżyserka w pewnym sensie odżegnuje się od wypracowanego języka, tworząc samoistny spektakl. Gwoli obyczaju, warto jednak wspomnieć o kinematograficznej spuściźnie. Pierwsze skojarzenia? Filmy Kędzierzawskiej charakteryzuje scenariuszowa oszczędność. Czasem nie sposób oprzeć