Festiwal katowicki - jak w ogóle festiwale - przesłonił niektóre inne sprawy naszego teatralnego dnia codziennego. Może nie bardzo typowym, ale charakterystycznym przykładem owej codziennej strawy może być przedstawienie sztuki O'Neilla "Żałoba przystoi Elektrze" w krakowskim Teatrze im. Słowackiego. Przede wszystkim żałoba ta jest przydługa, po wtóre nie na naszą wrażliwość. O'Neill zamerykanizował mit o Elektrze przenosząc go na amerykańskie południe w XIX wieku. Przy czym - stosownie do oryginału - skomponował utwór trzyczęściowy. Spektakl trwa - mimo skrótów - strasznie długo. Poza tym porusza sprawy, które nas naprawdę nie interesują, sprawy, o których mówiło już wielu pisarzy europejskich przed nim, nie licząc Ajschylosa. Sztuka jest właściwie polem do popisów aktorskich, gdzie Maria Malicka (w roli amerykańskiej Klitajmnestry osiąga szczyty sztuki aktorskiej minionej epoki, a Maria Kościałkowska pokazuje dobre aktorstwo współczesne
Tytuł oryginalny
Reflektorem po scenach
Źródło:
Materiał nadesłany
Data:
30.06.1962