LUDWIK ERHARDT: - Ocenianie przedstawienia "Króla Rogera" w warszawskim Teatrze Wielkim jest zadaniem trudnym i kłopotliwym. W przygotowanie tej premiery włożono ogromnie dużo trudu artystycznego i technicznego, zapału, inwencji i wiary w końcowy efekt. Masie zaangażowanych w to ludzi chciałoby się oddać sprawiedliwość. Spektakl jest zresztą wizualnie bardzo interesujący, następujące po sobie atrakcje scenograficzne i efektowne kompozycje poszczególnych scen nieustannie absorbują uwagę widzów. A równocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że to wszystko razem jest wielkim nieporozumieniem artystycznym zmuszającym do poruszenia elementarnych kwestii dotyczących tego utworu i w ogóle roli teatru. Najpierw trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest "Król Roger"? Zapoznanym arcydziełem, stworzonym przez największego polskiego kompozytora po Chopinie wespół z wybitnym pisarzem? Utworem teatralnym ogniskującym myśli filo
Tytuł oryginalny
Refleksje po "Królu Rogerze"
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 8