Zakończony w sobotę w Nowym Sączu Międzynarodowy Konkurs Sztuki Wokalnej im. A. Sari był jedną z najciekawszych edycji imprezy w jej trzynastoletniej historii. Choć od I etapu można było domniemywać zwycięzców, to przecież każde kolejne przesłuchania ukazywały uczestników konkursu w nowym, ciekawym świetle - pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.
Podstawowym walorem konkursu jest bowiem jego program tak skonstruowany, by adept sztuki wokalnej mógł ukazać pełnię umiejętności oraz wyrazić swą osobowość artystyczną. Nie wszyscy - nawet wśród finalistów - potrafili w pełni zrealizować to założenie, na szczęście brakowało perfekcyjnego rzemiosła, a nie muzykalności. Braki w rzemiośle można jeszcze uzupełnić, a jednym z celów konkursu jest uświadomienie młodym ludziom, czego im jeszcze brakuje. Tłum, jaki w ostatnim dniu imprezy otaczał członków międzynarodowego jury, długie rozmowy i rady, jakich uczestnikom nie szczędzili wybitni artyści, wskazywały, że młodzi ludzie mają świadomość swej niedoskonałości oraz potrzebę kontaktu z wielkimi autorytetami. Takim niewątpliwie był w tym roku Giuseppe Giacomini, włoski tenor i pedagog. Obserwowałam jego rozmowę z Liudasem Mikalauskasem, charyzmatycznym basem z Litwy, jednym z faworytów konkursu, który stracił zdecydowane pierwszeńs