Widz teatralny przyzwyczajony do tego, że idzie na taką a taką sztukę, takiego to a takiego autora, może się łatwo zmylić wybierając się na baśń Carlo Gozziego "Księżniczka Turandot" do nowego teatru w Nowej Hucie. Niech lepiej zapomni o swym przyzwyczajeniu i przygotuje się na to, że nie autor poprzez teatr będzie do niego mówił, ale przede wszystkim przemówi do niego, pokaże mu coś sam teatr, biorąc nazwisko pisarza oraz tytuł i kanwę utworu jedynie za pretekst. Nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał dziś grać Gozziego dla niego samego. Wierzę prof. Brahmerowi, znakomitemu znawcy przedmiotu, że preromantyczne pierwiastki w twórczości autora "Turandot" i jego walka z Goldonim, prowadzana w imię baśniowej fantastyki, miały charakter na ogół wsteczny. Fantastyka Gozziego to nie fantastyka Szekspira czy Słowackiego, fantastyka "Burzy" czy "Balladyny". I nie o Gozziego chodzi {#os#4604}Skuszance{/#} i {#os#3254}Krasowskiemu{/#} w ich prze
Tytuł oryginalny
Refleksje o "Księżniczce Turandot"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9