Wypada zacząć od Swinarskiego: pamiętna inscenizacja "Dziadów" w krakowskim Teatrze Starym jakby onieśmieliła następców, ba! - nawet epigonów, w dziejach prezentacji mickiewiczowskiego arcydzieła nastąpił po roku 1973 znamienny interwał, pełen szacunku i leku; a potem tradycyjnie nad grobem zmarłego kolegi dał Słowo Adam {#os#835}Hanuszkiewicz{/#}, iż jego "Dziady" w Teatrze Narodowym wskrzesi. Tymczasem doszli do głosu i inni; przedstawienia Brauna, Mrówczyńskiego, Baranowskiego nie wzbudziły entuzjazmu, ale sumowały się w swoistym opozycjonizmie wobec kanonu krakowskiej inscenizacji. Był to bunt zrozumiały, bo zdawał się rodzić z szlachetnej ambicji. Tyle, że czasem ambicja bywała jedynym wianem, jakim mogli się legitymować buntownicy... I wreszcie {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} wywiązał się ze swej obietnicy. Czas kazał mu zmodyfikować jej wymowę, obecna inscenizacja odchodzi daleko od ustaleń Swinarskiego, jest prób�
Tytuł oryginalny
Refleksje o "Dziadach"
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 252