W starszych inscenizacjach "Zemsty" postaci młodych nie są szczególnym tematem. Dla mnie oni są kluczem. Niby wszyscy chcemy w Polsce zgody, ale pokolenia starsze, ery transformacji, nie umieją jej znaleźć, już chyba trwale. Może czas, abyśmy ustąpili miejsca młodym - mówi Redbad Klynstra-Komarnicki, aktor i reżyser, w rozmowie z Piotrem Zarembą w Rzeczpospolitej - Plus Minus.
Rz: Rozmawiamy 27 marca, dokładnie w Międzynarodowy Dzień Teatru. A tydzień temu reżyserowana przez pana telewizyjna "Zemsta" okazała się ostatnim, może na długo, nowym przedstawieniem teatralnym w Polsce. W czym tkwi siła Teatru Telewizji? - W tym, że na przykład "Zemstę" oglądało blisko 800 tys. widzów jednego wieczoru, żaden teatr w budynku ze sceną mieć ich tylu nie będzie. To realizacja konstytucyjnego prawa równego dostępu do kultury, w tym przypadku teatru. No i w szczególnej formie, jesteśmy w przestrzeni, gdzie telewizja, teatr i film się spotykają. Gospodarzem jest tu jednak teatr. W kinie idealnym to obraz toczy akcję, a słowa są jednym z wielu elementów wspomagających anegdotę. W teatrze, także tym telewizyjnym, silnikiem, przewodnikiem po anegdocie, jest słowo. Słowo wywołuje obraz, a inne elementy teatralne wspierają tylko doposażenie tego obrazu w głowie widza. W "Zemście" Fredro wyraźnie zaznacza, że bójka murarzy z pachołk