Kontakt ze sztuką odtwórczą HEINZA REHFUSSA, to prawdziwa satysfakcja dla miłośników muzyki. Ten szwajcarski bas-baryton jest zarówno znakomitym artystą operowym (solistą opery w Zurychu od roku 1940), ale także świetnym pieśniarzem. Posiada piękny głos, lecz nie to jest najważniejsze - rzecz w tym, że niewielu można by znaleźć na całym świecie, śpiewaków o tak wysokim stopniu inteligencji, wrażliwości i kultury muzycznej i takiej subtelności, a jednocześnie sugestywnej sile interpretacji..
Ten wielki talent szwajcarskiego artysty sprawił, że nawet mniej stosunkowo interesujących utworów słuchało się z ogromną przyjemnością. Nie wszystkie bowiem były szczególnie atrakcyjne; 3 Pieśni ALBANA BERGA pochodzą z najwcześniejszego, studenckiego jeszcze okresu twórczości (Opus 2!) i znać na nich jeszcze niemały wpływ wagnerowskiego "Tristana". Również i pieśni SCHÖNBERGA z op. 48 nie należą z pewnością do najwyższych wzlotów w twórczości wielkiego kompozytora. Podobnie "Chińskie pieśni miłosne" ROLFA LIEBERMANNA mogą rozczarować słuchacza w stosunku do kompozytora, o którym dużo dobrego się u nas słyszało i którego opera "Szkoła żon" cieszy się pono na Zachodzie niemałą wziętością. Znacznie bardziej dodatnie wrażenie wywarły pieśni zmarłego przed trzema laty szwajcarskiego kompozytora WILLY BURKHARDA - szczególnie dwie ostatnie pochodzące z opusu 70. W cyklu pieśni KAZIMIERZA SEROCKIEGO do tekstów K. I. GAŁCZYŃSKIEGO