"Gdyby nasza gospodarka kulturalna była z prawdziwego zdarzenia, Fredro nie powinien schodzić z afisza. Nie wiem, od czego trzeba by wtedy zaczynać, od żelaznego repertuaru czy nawet specjalnej sceny, z pewnością jednak pierwszym wyrazem tej triumfalnej epoki byłoby odzyskanie polskiego śmiechu. (...) Starszy pan z Beńkowej Wiszni przestałby być wyłącznie lekturą szkolną. (...) Aktorzy dziedziczyliby kunszt i styl, teatr odnawiałby niezniszczalną żywotność dzieła - maluczko, a stanęlibyśmy pod drzwiami wielkiej, słynnej na świat Comedie Polonaise". Tak pisał na łamach "Gazety Polskiej" osiemnastego października 1936 Kazimierz Wierzyński. Po półwieczu stwierdzić wypada, że z owym dziedziczeniem kunsztu i stylu rzecz nie wygląda tak prosto. Bo Fredro jest grywany. Rozmaicie, z różnym skutkiem, ale jest. Trzydzieści pięć powojennych sezonów, licząc od czterdziestego czwartego roku, przyniosło przecież około sześciuset premier ponad trzyd
Tytuł oryginalny
Recepta Nyczaka
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 10