EN

4.05.1997 Wersja do druku

Recepta na poklask

Na sukces nie ma recepty. Istnieje za to przepis na wymuszenie poklasku. Pro­sty, znany, stosowany coraz bardziej nagminnie przez uprawiających teatralne ra­batki spryciarzy. Najpierw temat. Trzeba tu się wstrzelić w powszechne i słuszne wołanie o współczesną dramaturgię, mówić o naszym tu i teraz. Oczywiście politycznie, naturalnie przebojowo. Wytykać, chlastać i piętnować. Diagnozy niekonieczne, mechanizmy zby­teczne. Ale zabieg to niezbyt intratny, może się nie opłacić. Komuś się narazimy, kogoś obrazimy, może wyklną, obsobaczą albo, nie daj Bóg, i przeklną. Bezpieczniej zatem poru­szyć temat niedzisiejszy, choć koniecznie z niedawnej przeszłości wzięty. Zachowany w pamięci staruszków, kombatantów dawne­go systemu, nowym pokoleniom zaś znany jeno z nudnych lekcji historii. Problemu nie należy drążyć ani traktować poważnie. To bardzo trudne. Wymaga czasu, wiedzy, talen­tu i umiejętności. Nie byle jakich. Najlepiej więc ślizgnąć s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Recepta na poklask

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Kulturalne nr 18

Autor:

Bożena Winnicka

Data:

04.05.1997

Realizacje repertuarowe