EN

9.04.1966 Wersja do druku

Recenzja z >>Happy Endem<<

Nic dziwnego, że trzeba było najpierw "Opery za trzy grosze" - aby mógł się na scenie pojawić "Happy end". W grupie Brechtowskiej nie było to zaskakujące zbliżenie tematyczne. Kontynuacja pewnych wątków, szokowanie napuszonego świata mieszczańskiego w szczytowym okresie jego powojennego triumfu, jako dominującej warstwy społecznej na Zachodzie - grozą nędzy, przede wszystkim moralnej aż do obrazu przestępczego cynizmu - te właśnie cele przyświecały Brechtowi oraz pokrewnym mu artystom w kąśliwej walce przeciw pozorom ładu, spokoju i "doskonałości" mieszczańskiej epoki.

Zwycięska burżuazja zmonopolizowała receptę na każdy ustrój polityczny i układ społeczny. Przejąwszy po rewolucji francuskiej wielkie idee wolności, równości i braterstwa - po z górą stu latach zachowała je wyłącznie na swój użytek. Potrafiła nawet wchłonąć ideologicznie warstwy arystokracji - tworząc międzynarodową solidarność businessa. Ucisk feudalny zamienił się w ucisk burżuazyjny. Stary Świat, bardziej skomplikowany w sensie nawarstwień ustrojowych - znalazł wzór do naśladowania - w Nowym Świecie, z jego amerykańską demokracją mieszczańską. Zapatrzony w blask pieniądza, w rozwój cywilizacji i światło swobód obywatelskich - nie chciał dostrzegać cieni za plecami pucybutów - milionerów, demoralizacji za moralnością kwakrów, bezrobocia za koncernami przemysłowymi, gangsterstwa przy boku wielkiej finansjery. Model burżuazyjnej demokracji zza Oceanu przyjęto w zachodniej Europie, jak wymarzony balsam na społeczne kłopoty po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Recenzja z >>Happy Endem<<

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Krakowska" nr 84

Autor:

Jerzy Bober

Data:

09.04.1966

Realizacje repertuarowe