"Zemstę" widziałem po raz pierwszy w 1905 roku na scenie Teatru Wielkiego we Lwowie. Przedstawienie to zrobiło na mnie głębokie wrażenie i dotąd - po tylu latach! - słowa i postacie Fredry pozostały mi w żywej pamięci. "Zemsta" miała w owych czasach trwałe miejsce na scenie lwowskiej. Cześnika grywał Władysław Jaworski, potem Stanisław Knake-Zawadzki i Roman Żelazowski, Rejenta grał Józef Chmieliński. Papkina doskonale Gustaw Fiszer, czasami - znany komik Feldman. Dyndalskim był Gustaw Rasiński. Znakomita obsada, ale co ważniejsze tylko teatr lwowski z jego tradycją fredrowską ciągnącą się od prapremiery "Zemsty" z 1834 r, mógł odczuć i przelać na widzów ożywczy czar właściwy utworom Fredry. Fredro nawet gdy był już stary i tylko w książkach grzebał, nie wyzbył się nigdy pobłażliwego humoru, tak pięknie błyszczącego w "Zemście" Do mnie "Zemsta" przemówiła żywo i już mnie nie opuściła. Gdy mi się przytrafiało spóźnić się
Tytuł oryginalny
Recenzja - po 65 latach ...
Źródło:
Materiał nadesłany
tytuł gazety i dzienna data publikacji nie ustalone