A więc druga sztuka Różewicza, najtrudniejsza próba. Bo to i sprawdzian nadziei i miernik porównań. Układ odniesienia i równanie współrzędnych. I w ogóle. "Dezintegracja, alienacja, frustracja", kabotynizacja. Dawniej żartowano czerstwiej: "przełom w Bulwie". I potępiano słowa na "izm". Dzisiaj trzeba więcej obcych pojęć, wyszukanych nazwisk, na byle co nie damy się nabrać. I słowa mają być na "acja". Równo dwa lata temu na tej samej sali prób Teatru Dramatycznego witaliśmy w "Kartotece" Różewicza debiut nie byle jaki, który zdawał się zapowiadać nową erę, co mówię, zapowiedział, "nowa era się otwiera - et caetera, et caetera". Bez konfidencji mówiąc, nie należałem do entuzjastów "Kartoteki" - zbyt, moim zdaniem, zależnej od literackich wzorów paryskiej i rodzimej awangardy - ale jakżebym nie dostrzegł formy: i treści, treści i formy, śmiałości, ba, zuchwalstwa autora, pragnącego w "Kartotece" zamknąć wizerunek
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 109