Interpretacja burzy subtelną dialektykę swojskości i uniwersalności, która odpowiadała za żywotność egzystencjalnego przesłania dramatu Wildera - o spektaklu "Nasze miasto" w reż. Szymona Kaczmarka z Narodowego Teatru Starego w Krakowie pisze Patryk Bywalec z Nowej Siły Krytycznej.
Szymon Kaczmarek wraz z dramaturgiem Żelisławem Żelisławskim postawili sobie cel niełatwy: reanimację egzystencjalnego moralitetu Thorntona Wildera "Nasze miasto". Próbę tę utrudnili sobie o tyle, że kręgosłup sztuki, jej egzystencjalny rdzeń potraktowali nie jako cel, lecz jako instrument, pretekst do snucia somnambulicznych monologów. Ale od początku. Thornotn Wilder był amerykańskim odpowiednikiem Brechta i Pirandella. Łączyło go z nimi przede wszystkim odważne użycie technik dramaturgicznych i chwytów antyiluzyjnych; wyróżniała - egzystencjalna wrażliwość przepuszczona przez filtr religijności. Dramat "Nasze miasto", najbardziej znane w Europie dzieło Wildera, jest swoistą syntezą światopoglądu pisarza, na który składały się: chrześcijaństwo, egzystencjalizm i humanizm. Prosta historia pochodzących z małego miasteczka dwóch rodzin została przez Wildera wpisana w znaczony ludzkim cierpieniem odwieczny pochód czasu, pochód, którego ko