W "Nocy listopadowej" bogowie, jak wiadomo, zmieszali się ze śmiertelnymi. Spotykają się z nimi w przedsionkach i na ulicach. Ich działania się krzyżują. Głosy ludzkie mieszają się z głosami Olimpijczyków - pisał Erwin Axer w "Listach ze sceny".
Jeżeli pominąć pewną niezgodność tej koncepcji z dość rozpowszechnionym mniemaniem, że ludzie poruszają się po ziemi co najwyżej z lekka podfruwając, bogowie zaś szybują na znacznych wysokościach - jeżeli pominąć tę, powiadam, niezgodność poglądów - sprawa jest jasna i pomysł Wyspiańskiego wyraźny. Nie tak jednak uważał znakomity skądinąd reżyser Aleksander Węgierko, który powziąwszy myśl może nie najszczęśliwszą, kazał zbudować dwa poziomy podestów i zainscenizował "Noc listopadową", w której (przy wielu zresztą pięknościach ujęcia) ludzie poruszali się na poziomie płaszczyzny scenicznej, bogowie zaś co najmniej w połowie wysokości portalu. Wilam Horzyca, ówczesny dyrektor Teatru Narodowego, zobaczywszy to przedstawienie powiedział: "Wyspiański miał pomysł, żeby zmieszać bogów z ludźmi; Węgierko odmieszał ich z powrotem. To się nazywa koncepcja!" Jeżeli przyjąć prawdę metafizyczną o różnych poziomach bytow