"Dziady - Cytadela" w reż. Szczepana Szczykno warszawskiego Studio Teatralnego im. Ireny Solskiej w Forcie Sokolnickiego w Warszawie. Pisze Krzysztof Lubczyński w Trybunie.
Tego przedstawienia nie trzeba oceniać małostkową, czasem aptekarską miarką recenzencką i drobiazgowo doszukiwać się błędów, słabości, natomiast potraktować je jako frapującą przygodę teatralną, jaka nie przydarza się na co dzień. Stać na dziedzińcu fortu Sokolnickiego w warszawskiej Cytadeli, na śniegu i - na szczęście lekkim - mrozie, i słuchać krzyku Konrada miotącego się na wysokiej skarpie, nad fortem, na tle granatowego nieba z przelatującymi niczym kruki, kraczącymi wronami, przyglądać się autenycznie zmarzniętym figurom aktorów i patrzeć na męki tarzającego się w śniegu Senatora Nowosilcowa, to jakby fizykalnie przybliżyć się do mickiewiczowskiego dramatu, który przez kolejne inscenizacje i niezliczone egzegezy jakby się uabstrakcyjnił. Z dziedzińca pod księżycem, my widzowie, przenieśliśmy się wraz z aktorami do wnętrza fortu, do niegdysiejszych, sklepionych cel więziennych. Tam, przechodząc po brudnych, zakurzonych prze