W przerażająco realistyczny sposób "Nasza klasa" obnaża nieludzkość człowieka. To najważniejszy spektakl tego roku - pisze Lillian Bikset w norweskim dzienniku Dagbladet.
To wszystko jest nie do opisania, co się stało", mówi w pewnym momencie Zygmunt (Kai Remlov), bohater "Naszej klasy". Spostrzeżenie jest trafne i nietrafne zarazem. Wszakże spektakl ten jest niczym innym jak właśnie opisem, chłodną relacją nie tylko z samego przebiegu ludobójstwa, ale też z wydarzeń je poprzedzających i tego, co działo się na długo po nim. W lipcu 1941 roku kilkaset osób zostało zamkniętych w stodole mieszczącej się w polskim miasteczku Jedwabne. Ich sąsiedzi, koledzy z klasy podłożyli pod nią ogień. Po tym wydarzeniu trudno już było spotkać w tym mieście jakiegokolwiek Żyda. Dziecinnie i brutalnie zarazem Akcja dramatu Tadeusza Słobodzianka zaczyna się klasie szkolnej, szesnaście lat wcześniej. Klasa jest pryzmatem, przez który powinniśmy oglądać wspomnianą masakrę. Śledzimy jej losy na tle kluczowych zdarzeń rozgrywających się w ciągu wielu lat. Część przedstawionych wydarzeń rozgrywa się w toku akcji, a pozo