- Odkąd pracuję nad tą sztuką, mam dziwne sny. Mam nadzieję, że gra jest warta świeczki. O przemocy w rodzinie i wchodzeniu w rolę psychopaty mówi MARIAN CZARKOWSKI, aktor Teatru im. Jaracza w Olsztynie.
W spektaklu "Milczenie" gra Pan ojca i męża, znęcającego się nad rodziną. To najbardziej niewdzięczna rola w Pana życiu? - Tak. Co prawda kilkanaście lat temu gratem łajdaka, ale aż takiego potwora jeszcze nigdy. A że z natury jestem łagodny i raczej radosny, znajomi twierdzą, że nie przystoi mi taka rola. Jestem jednak przekonany, że taki utwór trafia się raz w życiu i trzeba dać z siebie wszystko na scenie. Jak wyzwolić w sobie bestię? - Wielu z nas w dzieciństwie eksperymentowało na owadach... Przy tej roli przypomniały mi się niecne uczynki sprzed lat. To oczywiście nic w porównaniu ze scenicznym Billym - alkoholikiem, psychopatą i epileptykiem. Musiałem pokonać siebie, zajrzeć do samego dna swojej duszy. Taka wiwisekcja to niezwykle trudne zadanie. Korzystał Pan z pomocy specjalistów, przygotowując się do roli? - Śledziłem materiały dotyczące zachowań epileptyków, czytałem prasę, w których odnotowano zjawiska przemocy, o