EN

30.10.2004 Wersja do druku

Raz w roku w Walhalli

Nader ambitny zamysł Ewy Michnik, by co pół roku z Operą Dolnośląską dawać kolejne premiery tetralogii "Pierścień Nibelunga" w monumentalnej Hali Ludowej, okazał się niewykonalny z powodu wycofania się głównego sponsora. Dlatego druga część cyklu, "Walkiria", zamiast w czerwcu pojawiła się we Wrocławiu w październi­ku, a kolejną, "Zygfryda", mamy ujrzeć za osiem miesięcy. Podobnie jak w "Złocie Renu" reżyser spektaklu Hans Peter Leh­mann potraktował wnętrze Hali Ludowej jako istotną część scenografii opartej na prostych konstrukcjach, rzucanych na nie obrazach ze slajdów lub wideo oraz efek­tach pirotechnicznych. Dzięki tej prostocie spektakl nie przytłacza; od strony muzycz­nej - znakomicie poprowadzonej przez Ewę Michnik - wręcz porywał, choć sama akcja wydaje się przecież dość statyczna z powodu długich duetów i monologów. Międzynarodowa obsada jednak wywią­zała się w pełni zarówno z zadań wokal­nych jak i dramatycznych. Ob

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Raz w roku w Walhalli

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 44

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

30.10.2004

Realizacje repertuarowe