"Bardzo prosta historia" to spektakl, po którym nie musisz mnożyć pytań, co reżyser czy autor miał na myśli. Bo prawdy, jakie z niego płyną, są proste, co nie znaczy, że oczywiste.
Historia autorstwa Marii Łado jest zaiste bardzo prosta. Na współczesnej rosyjskiej wsi, w stajni, pośród krowy, klaczy, świni, psa i koguta, rozgrywają się ludzkie dramaty. Jest miłość młodych, nieakceptowana przez rodziców dziewczyny, niespodziewana ciąża i przymus jej usunięcia - bo dziś wszyscy tak robią. Jest bolesny realizm i ulotna metafizyka, życie upaprane w gnoju i niebo, do którego trafiają udręczone zwierzęta oraz pijacy. Siłą tego spektaklu nie jest jednak tylko wartki tekst, ale wspaniała gra aktorska. Iwona Głowińska w roli świni, Przemysław Kozłowski jako pies, Beata Wnęk-Malec w postaci krowy i Elżbieta Piwek jako kobyła to brawurowa menażeria, której sznytu dodaje kogut - genialny Andrzej Czernik. Jego pojawienie się na scenie wywołuje salwy śmiechu, bo i przejaskrawiona postać czerpiąca życiową mądrość z telewizora, posługująca się nowomową polityków, jak i jej kostium są w interpretacji Czernika przekomiczne.