Polski teatr zalało tsunami spektakli o wojnie - z Rosją i Ukrainą w tle. Na ten gorący temat wypowiedzieli się Strzępka, Brzyk, Klata, Liber. Gdyby zwiadowcy armii Putina zasiedli na widowniach polskich teatrów, nie mieliby wątpliwości, że nie wierzymy w siłę naszego państwa. Przegraliśmy, zanim cokolwiek się zaczęło - pisze Jacek Cieślak w Teatrze.
Przede wszystkim przestaliśmy być narodem. Albo, jak kto woli, społeczeństwem. To paradoks straszny, ale prawdziwy: dwadzieścia pięć lat wolności zniszczyło naszą solidarność i rozmyło mit o polskiej walce o "wolność naszą i waszą". Jeszcze całkiem niedawno dziwiliśmy się, że Polska została zdradzona przez Francuzów i Anglików w 1939 roku, a potem pozostawiona przez Amerykanów na łasce Stalina. O tym opowiadał wstrząsający i demaskatorski "Transfer!" Jana Klaty. Dziś możemy się tylko dziwić, że śmieliśmy mieć do kogokolwiek pretensje o brak pomocy. Wystarczyło ćwierć wieku względnego dobrobytu, byśmy zaczęli myśleć podobnie jak Francuzi i Anglicy. Kiedyś irytowała nas francuska fraza "Nie będziemy umierali za Gdańsk". Tymczasem w obliczu wojny wielu Polaków mówi: "Nie będziemy umierali za Ukrainę". A nawet: "Nie będziemy umierali za Gdańsk". Wielu z nas deklaruje chęć ucieczki z kraju na dźwięk pierwszego strzału na Wschod