"Rodzinę" Antoni Słonimski napisał pół wieku temu. W roku 1933 roku niezwykle brzemiennym w wydarzenia, które w konsekwencji przyniosły największą tragedie Europie i światu. Była ta dwuczęściowa komedia ostrą satyrą polityczną, nie pozbawiona wręcz publicystycznych odniesień do współczesności. Czym jest dzisiaj? Przede wszystkim świetną zabawą, gdyż Słonimski jak mało kto cenił wartość dowcipu w polemice politycznej, czego właśnie "Rodzina" doskonałym przykładem. Już samo zgromadzenie pod jednym dachem hitlerowskiego rasisty, odnajdującego ojca Żyda, bolszewickiego komisarza zafascynowanego nagłym odkryciem swego wielkopańskiego rodowodu oraz kilkunastu innych postaci o równie pogmatwanych życiorysach musi tworzyć sytuacje absurdalnie śmieszne. I tworzy je. Gdy do tego dodamy błyskotliwe kwestie i szansę na stworzenie przez aktorów wielu barwnych postaci na scenie, "Rodzina" będzie bawić widza bez względu na czas i miejsce jej wystawie
Tytuł oryginalny
Rasa, klasa i ...charakter
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 245