EN

3.12.1984 Wersja do druku

Rapsodycznie?

OTRZĄSNĄĆ się z jubileuszu, wyabstrahować z uroczysto­ści - oto trudne zadanie, gdy chce się spojrzeć na "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego wysta­wione w czwartek przez świętują­cy zespół Teatru im. J. Osterwy. Zadanie tym trudniejsze, że zrazu, na scenie, widać, iż nie dokonali tego samooczyszczenia aktorzy, spętani nieprawdopodobną tremą, a i może będący myślą gdzie indziej. Winno się ten spektakl o­bejrzeć uleżany, dopasowany do sceny, pozbawiony pozaartystycz­nych uwarunkowań, ale obowiąz­kiem gazety jest i szybkość - reagowanie na wydarzenie takim, jakie było. Spełniam ten obowią­zek. Największa - jak ją ktoś na­zwał - sztuka polska naszego wieku ma tyle interpretacji, że żadna inna nie może się z nią równać. Nie moje zadanie pomna­żać je jeszcze. Zadanie: ocenić jak ta sztuka zagrała w propozycji Ignacego {#os#863}Gogolewskiego{/#}.Co reży­ser chciał jeszcze przy pomocy Wyspiańskiego powiedzieć? Nie dokonywał on zb

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rapsodycznie?

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski nr 238

Autor:

Andrzej Molik

Data:

03.12.1984

Realizacje repertuarowe