OTRZĄSNĄĆ się z jubileuszu, wyabstrahować z uroczystości - oto trudne zadanie, gdy chce się spojrzeć na "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego wystawione w czwartek przez świętujący zespół Teatru im. J. Osterwy. Zadanie tym trudniejsze, że zrazu, na scenie, widać, iż nie dokonali tego samooczyszczenia aktorzy, spętani nieprawdopodobną tremą, a i może będący myślą gdzie indziej. Winno się ten spektakl obejrzeć uleżany, dopasowany do sceny, pozbawiony pozaartystycznych uwarunkowań, ale obowiązkiem gazety jest i szybkość - reagowanie na wydarzenie takim, jakie było. Spełniam ten obowiązek. Największa - jak ją ktoś nazwał - sztuka polska naszego wieku ma tyle interpretacji, że żadna inna nie może się z nią równać. Nie moje zadanie pomnażać je jeszcze. Zadanie: ocenić jak ta sztuka zagrała w propozycji Ignacego {#os#863}Gogolewskiego{/#}.Co reżyser chciał jeszcze przy pomocy Wyspiańskiego powiedzieć? Nie dokonywał on zb
Tytuł oryginalny
Rapsodycznie?
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski nr 238