Projekt wystawienia opery Brittena w Gdańsku łączy się z międzynarodowym konkursem muzycznym, organizowanym w węgierskim mieście Szeged. W Szegedzie od dziesięcioleci odbywają się plenerowe prezentacje oper, baletów, musicali. Dbają o to bratanki. A o co dbają ziomale z Sopotu? Co rusz słyszę o jakichś przebudowach. Na solidny fest muzyczny doczekać się nie można. Czy nikt nigdy nie posiądzie Opery Leśnej? A bodajby i gwałtem! - przy okazji premiery "Gwałtu na Lukrecji" w Operze Bałtyckiej pisze Henryk Tronowicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Nie bez podziwu patrzę na młodzież rozkochaną w kapelach i krążkach. Szkoda, że nie moja to muzyka. Proszę o wyrozumiałość, ale zero kontaktu. Pewnie dlatego że od innych koloratów zaczynałem. Dziadek mój meloman cenił wyłącznie belcanto. Władzę w domu trzymali Caruso i Gigli (Jan Kiepura do salonu wstępu nie miał), a z domu ruszał się dziadunio jedynie do opery. Wiem więc od dziecka, że opera to opera, a nie żadna deszczowa piosenka. Widział kto kiedy jednak, żeby na operowej scenie padał deszcz prawdziwy? Ja widziałem. Wchodzę oto przemoknięty z ulicy do Opery Bałtyckiej na przedstawienie "Gwałtu na Lukrecji", gdy na scenie oberwanie chmury! Ulewa cokolwiek odciąga uwagę od dworskich intryg.Wzrok za to przyciąga piękna Lukrecja (Janja Vuletic). Lukrecja czeka z utęsknieniem na powrót męża z wojny, w którą potężne imperium uwikłało się beznadziejnie. Noc czarna wokół. Podłość, sromota, upadek obyczajów. Lecz cnotliwej i wiernej